piątek, 6 stycznia 2012

(powrót do) World Press Photo 2011


Ponad 108 000 – tyle zdjęć zostało nadesłanych na tegoroczną edycję konkursu World Press Photo. Obejrzenie ich wszystkich bez przerw, na każde poświęcając zaledwie jedną sekundę, zajęłoby 30 godzin.

W tym roku do rywalizacji w tym najważniejszym konkursie w dziedzinie fotografii prasowej stanęło ponad 5500 fotografów. W lutym w Amsterdamie niezależne międzynarodowe jury złożone z 19 ekspertów pod przewodnictwem Davida Burnetta wybrało najlepsze zdjęcia. Na dokonanie wyboru mieli dwa tygodnie. Selekcja zdjęć przebiegała anonimowo. W tym roku zwycięską okazała się fotografia prezentująca młodą Afgankę – Bibi Aishę, której obcięto nos i uszy za to, że uciekła od męża. Autorką zdjęcia jest pochodząca z RPA Jodi Bieber.

Fotografie konkursowe podzielone są na 9 kategorii. Nie budzi wątpliwości, ze najbardziej szokują zdjęcia z serii „ludzie w wiadomościach”. Fotografowie uwiecznili drastyczne momenty takich wydarzeń jak m.in. trzęsienie ziemi w Haiti, wyciek ropy naftowej u wybrzeży Meksyku, czy powódź w Pakistanie.

Wszystkie te fotografie łączą trzy elementy: profesjonalne wykonanie, nienaganna estetyka oraz zawarta w nich mądrość. Prace prezentowane na World Press Photo to wycinek jakiegoś fragmentu rzeczywistości, który za pośrednictwem fotografii daje nam obraz jakiejś konkretnej, często bardzo złożonej sprawy. I niejednokrotnie szokują nas nie tylko tym, że są brutalne, ale tym, że są po prostu prawdziwe.

Tego typu zdjęciem jest wykonana przez Guang Niu fotografia prezentująca pochówek w Chinach. Tybetańscy mnisi przygotowują się na szczycie góry w okręgu Yushu do zbiorowej kremacji ofiar trzęsienia ziemi w Chinach. Katastrofa z 14 kwietnia 2010 zabiła 2600 osób i zraniła ponad 12 000. Ten przypadek zmusił mnichów do porzucenia tradycyjnego pochówku podniebnego. Fotografia została nagrodzona drugim miejscem w kategorii wiadomości – zdjęcia pojedyncze.

Nie udało mi się odnaleźć żadnych informacji związanych z historią tego zdjęcia, z tym, jak ono powstało, w jakich okolicznościach zostało wykonane. To, co pierwsze przykuwa w nim uwagę, to kolorystyka. Już z daleka widać ogromny błękit nieba, piaskowy horyzont i wyraźne, czerwone elementy. Mocne, kontrastowe barwy przyciągają uwagę. Szok jest tym większy, kiedy odkrywa się, że to, co z oddali wygląda na wyznaczony szlak, to w rzeczywistości nagie, martwe, ludzkie ciała, ułożone w dwóch rzędach i przygotowywane do kremacji.

To, co robi wrażenie do masowość tego pochówku. Ilość ciał uświadamia skalę katastrofy, która dotknęła Chiny, to, do jak wielu ludzkich strat doprowadziła. Przywołuje na myśl sceny z Holocaustu.

Fotografia mówi nie tylko o tej tragedii, ale zawiera w sobie również konkretny przekaz związany z kulturą tamtego rejonu. Zgodnie z tradycją buddyjską w Tybecie praktykowany jest zwyczaj pochówku podniebnego (pogrzeb powietrzny, pogrzeb niebiański). Zmarły tuż po śmierci zostaje zabrany do nieba w sposób bardzo dosłowny – przez drapieżne ptaki. W dniu pogrzebu mnisi udają się na wzgórza i ofiarowują ciało zmarłego sępom. Wcześniej jednak za pomocą siekier ćwiartują je na drobne kawałki, aby ptakom łatwiej było je zjeść. W momencie, gdy z ludzkiego ciała pozostaną już wyłącznie kości – pogrzeb zostaje uznany za zakończony. Ceremonia pogrzebowa trwa na ogół około dwóch godzin.

Tybetańczycy praktykują ten zwyczaj ze względu na brak materiału opałowego niezbędnego do kremacji oraz na kamienistą i zmarzniętą ziemię, w której trudno jest grzebać zmarłych. Ze względu jednak na ilość ofiar trzęsienia ziemi byli zmuszeni porzucić tę tradycję i oddać wszystkie zwłoki do kremacji.

Fotografia prezentuje fragment pochówku. Możemy jedynie domyślać się, co działo się później, jak wyglądał ogromny stos palących się ludzkich ciał.

Nam, Europejczykom, opisywany zwyczaj wydaje się być niezwykle brutalnym, czy wręcz barbarzyńskim. Jest dla nas tak odległy, jak i wyobrażenie o trzęsieniu ziemi, które nas przecież w żaden sposób bezpośrednio nie dotyczy. Zdjęcie Guang Niu, chińskiego, 47-letniego fotografa, zawiera w sobie jednak uniwersalny temat stale aktualny dla wszystkich. Jest o śmierci.

Kolejna, dwunasta już edycja World Press Photo w Opolu, zawita u nas w listopadzie przyszłego roku.