Nie tyle, abym byłam ogromną fanką Wyclefa Jeana, płakała z radości na jego widok i miała ochotę rzucać się do Wisły, aby przypłynąć bliżej sceny. To nic, że ludzie ożywili się na całego dopiero, gdy usłyszeli shakirowskie "hips don't lie". Bardziej z sentymentu do The Fugees, całej "The Score" i chęci zdarcia gardła w momencie "someone please call 911". Wianki udane, Kraków magiczny jak zawsze, sezon wakacyjny epicko otwarty. A w tym roku na brak wrażeń koncertowo - imprezowych nie ma co narzekać :]
Na co czekacie najbardziej?
fota:
http://www.facebook.com/media/set/?set=a.211391975571371.51342.103658569678046#!/photo.php?fbid=211455378898364&set=a.211391975571371.51342.103658569678046&type=1&theater
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz